MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Zoll: Nie wolno latami trzymać ludzi pod oskarżeniem

Redakcja
Prawie 2,3 mln zaległych spraw czeka na rozpatrzenie w polskich sądach powszechnych. To i tak mniej niż w krytycznym momencie zeszłego roku, gdy było ich prawie 2,5 mln.

Połowa zaległości powstała w sądach cywilnych, ale trzeba pamiętać, że właśnie one są najbardziej obciążone pracą. W pierwszym półroczu wpłynęło do nich aż 4,5 mln nowych spraw, o prawie 400 tys. więcej niż rok wcześniej i sędziowie – mimo wzrostu efektywności – nie zdołali ich załatwić. Zaległości wzrosły jednak również w sądach gospodarczych i pracy, do których wpływa mniej spraw.

Lepiej radzą sobie natomiast sądy karne, które zaczęły odrabiać zaległości. Mimo to na rozpoznanie czeka wciąż ponad 450 tys. starych spraw. W Małopolsce najlepiej radzą sobie sądy rejonowe w okręgu nowosądeckim i krakowskim – cywilne i pracy odrabiają zaległości, problem mają karne. Najgorzej jest w okręgu tarnowskim – szczególnie w sprawach cywilnych i karnych.

Jak wynika z najświeższych danych resortu sprawiedliwości, średni czas trwania na orzeczenie sądu w Polsce wynosi obecnie 4,1 mies. i jest o prawie miesiąc krótszy niż przed rokiem. Byłby to przyzwoity wynik, gdyby nie fakt, że do statystycznego worka wrzuca się banalne sprawy rejestrowe czy o zapłatę rachunku za wodę, załatwiane komputerowo.

Głównie dlatego ponad 2 mln z 3,2 mln spraw rozpoznanych przez sądy w pierwszym półroczu tego roku trwało mniej niż 3 miesiące. Jednocześnie aż 178 tys. postępowań ciągnęło się ponad rok, 136 tys. – ponad dwa lata, 2,5 tys. – ponad 5 lat, a 1,7 tys. – ponad 8 lat. Wśród tych ostatnich ponad 400 stanowią procesy karne.

– To urąga podstawowym zasadom sprawiedliwości – komentuje prof. Andrzej Zoll, wybitny karnista, były rzecznik praw obywatelskich, prezes Trybunału Konstytucyjnego i szef Państwowej Komisji Wyborczej. W jego opinii, krakowski proces wiceprezydentów powinien się dawno skończyć. – To, że dalej trwa, oznacza, że sędzia nie uniósł tej sprawy – ocenia profesor.

– Mamy do czynienia z patologią. Proces nie może trwać latami, państwo nie powinno przez szmat życia trzymać obywateli pod oskarżeniem. Powinno ich skazać albo zwolnić z zarzutów, umarzając sprawę – kwituje.

Ma nadzieję, że wprowadzona niedawno nowa procedura karna, zgodnie z którą sędzia zmienia się w arbitra (nie przeprowadza dowodów, tylko bezstronnie ocenia dowody i argumentację stron, czyli oskarżyciela i oskarżonego) zdecydowanie usprawni i przyspieszy postępowania. – Proces nie będzie polegał na powtarzaniu czynności ze śledztwa, nie będzie również mowy o zwracaniu przez sąd spraw prokuraturze do uzupełnienia, słabe, źle udokumentowane lub nieudolnie bronione akty oskarżenia po prostu będą się kończyć uniewinnieniem – mówi profesor.

Jego zdaniem, lepiej wypuścić jedną czarną owcę niż latami zadręczać dziesiątki uczciwych w imię patologiczne pojmowanego „dążenia do sprawiedliwości”.

Proces wiceprezydentów Krakowa. Koszmar wymiaru sprawiedliwości

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski